Jakiś czas temu jedna z moich czytelniczek zadała mi pytanie związane ze szczepieniami – zapytała o to, czy szczepiłam córkę i dodała, że ona nie szczepi swojego dziecka. Moja pierwsza reakcja na takie pytanie to był szok – byłam zdumiona, że ktoś może mi w ogóle zadać takie pytanie. Nigdy wcześniej nie spotkałam się bezpośrednio z takim podejściem i choć wiedziałam doskonale, że ruch antyszczepionkowy istnieje, to nie miałam z nim wcześniej styczności.
Kiedy pierwsze zdumienie minęło, to po prostu szybko odpisałam prostą odpowiedź: tak, szczepię swoje dziecko. I właśnie dziś chciałabym napisać wpis na ten temat.
Bardzo chciałabym żyć w świecie, w którym stwierdzenie, że szczepię swoje dziecko to dla każdego oczywistość. Chciałabym żyć w rzeczywistości, w której nikt nie zadaje takich pytań, bo przecież mamy XXI wiek. Ale niestety takie pytania nadal padają i z pewnością będą padać, bo są ludzie, którzy postanowili nie szczepić swoich dzieci i dołączyć do ruchu antyszczepionkowców, który Janina celnie nazwała ruchem antynaukowym. Kiedyś wydawało mi się, że szczepienie dziecka to temat dosyć prywatny i że niekoniecznie będę o nim pisać na blogu. Stwierdziłam jednak, że prowadząc bloga o zdrowiu, bloga, na którym piszę o swoim podejściu do zdrowego stylu życia, nie mogę ominąć tematu szczepień i muszę publicznie wyrazić swoją opinię na ten temat. Bo kwestia szczepień jest ogromnie ważnym tematem i warto o nim pisać i mówić.
Czy miałam wątpliwości związane ze szczepieniem dziecka?
Przede wszystkim chcę napisać jedno – nigdy nie miałam wątpliwości, że będę szczepić swoje dziecko. Było to dla mnie tak oczywiste jak chociażby fakt, że będę rodzić w szpitalu. Taka postawa wynika z mojego zaufania do nauki, do całej wiedzy, jaka wynika z badań klinicznych związanych ze zdrowiem, leczeniem i szczepieniami.
Jedyne wątpliwości, jakie miałam odnośnie szczepień dotyczyły tego, jakie szczepionki wybrać. Czy zaczepić córkę szczepionkami refundowanymi czy wybrać szczepionki skojarzone? A jeśli te drugie, to czy szczepić 6w1 czy 5w1? Czy wybierać szczepienia refundowane czy płatne? Czy zaszczepić jedynie na szczepionki obowiązkowe czy także na szczepionki zalecane? W jakim miejscu szczepić dziecko? Którą przychodnię wybrać? Zadawałam sobie te wszystkie pytania i jak widzicie – wcale nie było ich mało.
Wybór przychodni, w której będę szczepić dziecko
Mieszkam na warszawskich Bielanach, czyli miejscu, gdzie mieszka wiele rodzin z małymi dziećmi. I niestety z tego powodu trudno tutaj dostać się do państwowej przychodni w terminie szczepienia. Kiedy po urodzeniu córki zrobiłam rekonesans i przystąpiłam do wyboru przychodni, to okazało się, że owszem – mogę zapisać córkę do placówki blisko mojego miejsca zamieszkania, ale już z zapisaniem dziecka na konkretny termin szczepień może być problem. – Nie mamy wolnych terminów na szczepienia – taką informację dostałam w rejestracji. Na moje pytanie – to jak w takim razie mam zaszczepić dziecko – pani odpowiedziała, że jest system zapisów, że mam dzwonić w określony dzień tygodnia raz w miesiącu, a jeśli nie uda mi się wtedy zapisać dziecka, to trzeba przychodzić do przychodni osobiście i pytać lub dzwonić, czy może zwolnił się termin.
Szczerze mówiąc – trochę przeraziło mnie takie stawianie sprawy. Tzn. z jednej strony rozumiem brak miejsc w przychodni, kolejki do szczepień, ale z drugiej strony – to są szczepienia obowiązkowe i realnie mogłam mieć ogromne trudności z ich realizacją według kalendarza szczepień. A zależało mi na tym, aby moja córka otrzymała wszystkie niezbędne szczepienia w odpowiednim czasie.
Z tego powodu podjęłam z partnerem decyzję, że szczepienia zrealizuję w przychodni prywatnej, tej samej, w której prowadziłam ciążę. Tam dostępność terminów szczepień była zdecydowanie lepsza i bez problemu umówiłam tam moją córkę na pierwsze i kolejne szczepienia. Oczywiście wadą takiego rozwiązania są po pierwsze – większe koszty, bo za każdą wizytę płaciłam 160 zł. Kolejną, już mniejszą niedogodnością było to, że na szczepienie musiałam jechać autem. Państwowa przychodnia była blisko domu, a prywatna – jest oddalona 15 minut drogi od mojego mieszkania.
Karta szczepień córki została przesłana ze szpitala do państwowej przychodni, którą wybrałam zaraz po urodzeniu dziecka. Aby zatem realizować szczepienia w przychodni prywatnej musiałam zabrać kartę szczepień córki i przenieść ją do placówki prywatnej. Na szczęście nie było z tym problemu.
Jakie szczepionki wybrałam i na co szczepię swoje dziecko?
Przed pierwszym szczepieniem musieliśmy podjąć decyzję związaną z wyborem konkretnych szczepionek. Aby podjąć najlepszą decyzję w tej kwestii informacji na temat szczepień szukałam na stronie szczepienia.pzh.gov.pl. Czytałam też opinie innych rodziców na grupie – Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości i pytałam znajomych rodziców o ich doświadczenia. Najważniejsze informacje znalazłam właśnie na stronie szczepienia.pzh.gov.pl – jest tam dostępny kalendarz szczepień i odpowiedzi na różne pytania i wątpliwości związane ze szczepieniami. Ostateczną decyzję związaną z wybraniem konkretnych szczepionek podjęliśmy w gabinecie lekarza, który kwalifikował dziecko do szczepienia.
Postanowiliśmy wybrać szczepionki skojarzone i zaczepić córkę szczepionkami 6w1. Podczas wizyty zapytaliśmy też lekarkę o to, jakie szczepienia dodatkowe poleca dla naszej córki. Lekarz zaproponował rotwirusy i pneumokoki. Razem ze szczepieniem 6w1 córka na jednej wizycie została zaszczepiona również na te dwie dodatkowe szczepionki – na pneumokoki (wybraliśmy szczepionkę płatną chroniącą przed 13 szczepami pneumokoków) oraz na rotawirusy. Pediatra poinformowała nas, że jeśli chcemy, to te trzy szczepienia (6w1, rotawirus i pneumokoki) możemy rozdzielić na trzy wizyty, ale dodała też, że nie ma przeciwskazań, aby podać te trzy szczepionki jednocześnie. Zdecydowaliśmy się na podanie ich jednocześnie z uwagi na fakt, że każda wizyta w przychodni, to jednak minimalne ryzyko dla dziecka związane z narażeniem na wirusy.
Szczepionki zalecane – szczepić czy nie?
My podjęliśmy decyzję, że poza szczepieniami obowiązkowymi chcemy też zaszczepić córkę na szczepienia zalecane:
Przeciwko rotawirusom – jest to szczepienie zalecane dzieciom od 6 tygodnia życia do ukończenia 24 tygodnia życia. Niestety nie można podać tego szczepienia po tym, jak dziecko ukończy 24 tydzień życia. Szczepionkę przeciw rotawirusom można stosować jednocześnie z innymi szczepionkami (źródło).
Przeciw meningokokom (inwazyjnym zakażeniom Neisseria Meningitidis) – jest to szczepienie zalecane niemowlętom od ukończenia 2 miesiąca życia. Na meningokoki typ B (Bexsero) szczepiliśmy córkę kiedy miała 10 miesięcy. Pozostały nam jeszcze dawki uzupełniające. Planujemy jeszcze szczepienie przeciwko innym typom meningokoków.
Wiem, że są rodzice, którzy szczepią dzieci tylko szczepionkami obowiązkowymi, a z pozostałych zalecanych szczepień rezygnują. Czasem ich decyzja wynika z braku funduszy, a czasem z obawy na niepożądane odczyny poszczepienne (NOP), które mogą wystąpić po szczepieniach. Ja jednak bardziej niż NOPu obawiam się chorób i z tego względu zdecydowałam się zaszczepić córkę na wszystkie zalecane szczepienia. Warto też pamiętać o tym, że ryzyko wystąpienia poważnych reakcji jest niewielkie. Szczepionka białkowa przeciw meningokokom grupy B powoduje łagodne odczyny niepożądane (niepokój, ból w miejscu wkłucia), to jednak niewielkie dolegliwości w porównaniu do choroby meningokokowej, której przebieg jest naprawdę przerażający. Na szczęście córka dobrze znosi szczepienia i poza lekkim stanem podgorączkowym po jednym szczepieniu i zaczerwienieniem w miejscu ukłucia nie doświadczyła działań nieporządanych.
Kocham i szczepię
Chcę wiedzieć, że zrobiłam wszystko, aby uchronić moje dziecko przed groźnymi chorobami, dlatego szczepię córkę według kalendarza. Wybieram też szczepienia zalecane jako dodatkową ochronę – bo stać mnie na taki wydatek i uważam, że szczepienia zalecane są również potrzebne. Być może w przyszłości szczepienia zalecane będą mogły być refundowane – tak jak to stało się w przypadku pneumokoków. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie zaszczepić swojego dziecka. Robię to dla jej dobra i z miłości.
Najgorszy strach o córkę odczuwałam przed pierwszym szczepieniem – bałam się, że źle zareaguje na szczepienie. Kiedy jednak okazało się, że wszystko jest dobrze i nic się nie stało, to odetchnęłam z ulga i z mniejszym niepokojem szłam na kolejne szczepienia. Jednak strach przed szczepieniem to nie jedyne uczucie, które mi towarzyszyło. Gorszy od strachu przed szczepieniem był strach przed tym, że córka jest jeszcze zbyt mała, aby zostać zaszczepiona szczepionką MMR (odra świnka różyczka). Tę szczepionkę można podać dziecku dopiero po skończeniu przez nie roku, więc z niecierpliwością czekałam na to szczepienie. Cieszę się, że córka ma już je za sobą. Wiem, że wielu rodziców nie szczepi swoich dzieci właśnie ze strachu przed NOPem. Jednak mnie większym przerażeniem napawają groźne choroby. I cieszę się, że żyjemy w czasach, w których wiele z chorób udało się, dzięki szczepieniom, wyeliminować.
Gdzie szukać informacji na temat szczepień?
Grupa na FB: Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości