Na blogu i w moich social mediach pokazuję Wam codziennie, w jaki sposób wprowadzam w życie rozwiązania sprzyjające zdrowiu. Nie da się zaprzeczyć, że nasze codzienne wybory wpływają na to, w jakiej formie jest nasz organizm. W dzisiejszych wpisie pokażę Wam, jak wygląda w moim przypadku inwestycja w zdrowy styl życia. Dlaczego warto inwestować w swoje zdrowie i dobre samopoczucie? I jakie rozwiązania sprawdziły się u mnie? O tym wszystkim przeczytacie w dzisiejszym wpisie.
Partnerem wpisu jest Compensa.
Inwestycja w zdrowy styl życia – moje doświadczenia
Staram się żyć według zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Z tego powodu do mojej codzienności wprowadzam szereg rozwiązań wpływających pozytywnie na moje zdrowie. Jak wyglądają te dobre rozwiązania, które wprowadzam w życie? Szczegóły poniżej.
1. Inwestowanie w zdrowe zakupy
Wartościowe produkty, które jem codziennie, to dla mnie podstawowy aspekt związany z dbaniem o zdrowie. I choć czasem wybieram droższe produkty ekologiczne (np. orzechy i bakalie), to jestem zdania, że zdrowe jedzenie wcale nie musi być bardzo drogie. Wystarczy podczas zakupów trzymać się pewnych zasad, o których napisałam kiedyś we wpisie Czy zdrowe jedzenie jest drogie? Bogata w składniki odżywcze dieta to dla mnie inwestycja w siebie, w swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. Bo przecież jeśli codziennie nie postawimy na pełne składników odżywczych jedzenie, to w przyszłości, kiedy nasz organizm z powodu złej diety znajdzie się w złej kondycji, będziemy musieli wydać pieniądze na lekarstwa. Mam świadomość tego, że jeśli nie zadbałabym teraz o swoje zdrowie, to mogłoby to być przyczyną dużych problemów (i wydatków) w przyszłości.
2. Inwestowanie w profilaktykę
Regularnie sprawdzam stan swojego zdrowia przez wykonywanie badań krwi i innych niezbędnych badań profilaktycznych takich jak usg i cytologia. Jakiś czas temu zrobiłam też dodatkowe badania dotyczące poziomu witaminy D – o jego wynikach pisałam tutaj. Koszt takich badań nie jest wysoki, a pozwala nam sprawdzić, w jakiej kondycji jest nasz organizm. Dla mnie to niesamowicie ważna część zdrowego stylu życia i inwestycja w spokój ducha.
3. Inwestowanie czasu w aktywność fizyczną
Brytyjski artystokrata Edward Stanley powiedział kiedyś, że ci, którzy uważają, że nie mają czasu na wykonywanie ćwiczeń, prędzej czy później będą musieli znaleźć czas na chorobę. Nie sposób się z tym nie zgodzić, bo przecież nasze ciało jest stworzone do aktywności fizycznej. Lubię być aktywna fizycznie – uwielbiam szczególnie długie spacery, do których motywuje mnie mój pies. Mam świadomość tego, że codziennie muszę znaleźć choć chwilę na aktywność, bo to świetna inwestycja w moje dobre samopoczucie i lepszą kondycję.
4. Inwestowanie czasu w edukację w zakresie zdrowia
Wiedza na temat zdrowia to bardzo dynamicznie rozwijająca się dziedzina nauki i nie jest łatwo być na bieżąco ze wszystkimi newsami. Mimo wszystko śledzę wiadomości związane ze zdrowiem i zdrowym odżywianiem z czystej ciekawości oraz z potrzeby informacji. Lubię wiedzieć, co w danym temacie zdrowotnym mają do powiedzenia eksperci z danej dziedziny. Zawsze uważnie wybieram źródła informacji i czytam tylko newsy publikowane na rzetelnych stronach oraz w czasopiśmie medycznym Food Forum. Chętnie uczestniczę też w konferencjach dotyczących zdrowia organizowanych przez Instytut Żywności i Żywienia. Oczywiście relacje z takich konferencji zawsze publikuję na blogu np. tutaj, gdzie pisałam o tym, że nadmiar soli w diecie prowadzi do tycia. Chętnie kupuję też wartościowe książki, z których czerpię inspirację – moją listę polecanych pozycji książkowych znajdziecie tutaj.
5. Inwestowanie czasu w odpoczynek
W moim planie dnia nie może zabraknąć czasu na odpoczynek. Wiem, że w dzisiejszych czasach wymaga się od nas dużej produktywności (lub sami od siebie jej wymagamy). Ja znam siebie i wiem, że nie potrafię efektywnie pracować przez dłużej niż 8 godzin (z przerwami). Aktualnie staram się tak zarządzać swoim czasem pracy, aby dużą część dnia zagospodarować na odpoczynek. Takie podejście jest dla mnie niezwykle istotne i wiem, że bezpośrednio przekłada się na mój nastrój i samopoczucie. Kiedy mam gorszy dzień to po prostu daję sobie chwilę oddechu i więcej czasu przeznaczam dla siebie. W weekendy lubię odciąć się od sieci i spędzić większość czasu off-line. Czas, który inwestuję w odpoczynek procentuje – jestem pewna, że dzięki temu mogę pracować bardziej wydajnie.
5. Inwestowanie w spokój ducha
To, w jaki sposób radzimy sobie ze stresem na co dzień ma ogromny wpływ na działanie naszego organizmu. Pisałam Wam o tym niedawno na blogu we wpisie o jednym z najbardziej stresujących dni w moim życiu. Czasem stres potrafi działać mobilizująco i to jest jego pozytywna strona. Najgorszy jest jednak stres długotrwały, bo może on prowadzić do wielu poważnych chorób. Wyeliminowanie stresu z życia jest nierealne, ale staram się żyć w taki sposób, aby ograniczać czynniki stresujące. Poniżej piszę o tym, w jaki sposób udaje mi się zachować poczucie bezpieczeństwa.
W jaki sposób dbać na co dzień o poczucie bezpieczeństwa?
Bliscy
Posiadanie bliskich osób, którym na mnie zależy, to jeden z najważniejszych aspektów, które warunkują moje poczucie bezpieczeństwa. Cieszę się niezmiernie i jestem bardzo wdzięczna za to, że mam wokół siebie kochające osoby. Ta pewność, że mam kogoś, kto w razie kłopotów mi pomoże, jest bezcenna.
Finansowa poduszka bezpieczeństwa
Absolutnie kluczową kwestią związaną z poczuciem bezpieczeństwa jest dla mnie posiadanie własnych oszczędności – na tyle wysokich, aby w razie problemów udało mi się utrzymać bez dochodów przez kilka miesięcy. Tak naprawdę to dopiero w ubiegłym roku wypracowałam sobie finansową poduszkę bezpieczeństwa, która pozwala mi poczuć się bezpiecznie. Jestem niesamowicie wdzięczna za takie poczucie bezpieczeństwa, bo co by się nie działo, to wiem, że potrafię być samodzielna.
Ubezpieczenie zdrowotne
Posiadanie ubezpieczenia w ZUS to dla mnie niezwykle ważna sprawa i zanim zaczęłam prowadzić działalność gospodarczą, to martwiłam się o to, że nie posiadam takiego ubezpieczenia. Przed założeniem firmy realizowałam jednorazowe zlecenia, ale zwykle były to umowy o dzieło, które nie wymagały od mojego pracodawcy tego, aby mnie ubezpieczył. Ubezpieczenie w NFZ było dla mnie jedną z ważniejszych kwestii związanych z założeniem działalności gospodarczej. Wiedziałam, że im szybciej założę firmę, tym szybciej będę ubezpieczona.
Myślę, że NFZ sprawdza się głównie w przypadkach, gdy ktoś trafi do szpitala, jednak system kompletnie nie radzi sobie z diagnostyką i profilaktyką. Kolejki do specjalistów, często niski poziom leczenia (niestety spotkałam na swojej drodze niekompetentnych lekarzy, choć tu nie ma reguły, bo w prywatnej opiece medycznej też bywa różnie), długi czas oczekiwania na badania – te wszystkie czynniki sprawiają, że najczęściej wybieram prywatną opiekę medyczną. Rozwiązaniem w takiej sytuacji może być też prywatne ubezpieczenie zdrowotne – ja jednak nie posiadam na razie takiego ubezpieczenia i po prostu płacę za każdym razem, kiedy idę do konkretnego specjalisty. I choć obecnie najczęściej korzystam z prywatnej opieki zdrowotnej (z powodów, o których pisałam powyżej), to ubezpieczenie w ZUS daje mi poczucie bezpieczeństwa na wszelki wypadek.
Ubezpieczenie mieszkania
Wynajmuję obecnie mieszkanie i jednym z wymogów przy podpisywaniu umowy było to, aby mieszkanie zostało przeze mnie ubezpieczone. Okazało się, że to są bardzo małe kwoty (rzędu 15-20 zł miesięcznie), a dzięki takiemu ubezpieczeniu jestem spokojniejsza.
Ubezpieczenie Onkopensa
Partnerem dzisiejszego wpisu jest Compensa, w której obecnie jestem dodatkowo, poza ZUS, ubezpieczona. Posiadam ubezpieczenia od Następstw Nieszczęśliwych Wypadków i Onkopensa. Statystyki związane z wypadkami są niestety przerażające – w 2016 roku doszło do ponad 33 tys. wypadków drogowych, w których zginęło ponad 3 tys. osób, a rannych zostało prawie 41 tys. W tym samym roku na nowotwór złośliwy zachorowało ponad 180 tys. osób. Jesteśmy więc kilkukrotnie bardziej narażeni na zachorowanie na nowotwór niż na udział w wypadku drogowym.
Ubezpieczenie NNW obejmuje świadczenia w przypadku niespodziewanych zdarzeń życiowych, zaś Onkopensa to program dodatkowego ubezpieczenia, który daje poczucie bezpieczeństwa finansowego na wypadek zachorowania na nowotwór złośliwy w stadium inwazyjnym. W przypadku problemów ze zdrowiem ubezpieczona osoba nie zostaje wtedy z chorobą i brakiem pieniędzy, co jeszcze bardziej pogrąża, tylko posiada zabezpieczenie w razie zachorowania. Otrzymane środki może poświęcić na rozpoczęcie leczenia, rehabilitację albo cokolwiek innego. Co ważne, ubezpieczony nie musi się rozliczać z wydanych pieniędzy przed ubezpieczycielem – to on decyduje na co je wyda.
Onkopensa działa jak ubezpieczenie w razie wypadku – w przypadku zachorowania wypłacane są pieniądze, które mogą pozwolić przetrwać trochę spokojniej tak trudny czas chorowania.
Zawsze wydawało mi się, że wykupienie dodatkowego ubezpieczenia będzie bardzo kosztowne, dlatego zaskoczeniem była dla mnie składka za oba typy ubezpieczenia. Okazało się, że wpłaciłam jednorazowo 240 zł i dzięki temu jestem ubezpieczona na rok na kwotę 150 000 zł w ramach Onkopensy, a dodatkowo mam ubezpieczenie NNW na kwotę 20 000 zł. Można też wybrać niższą składkę i wtedy kwota ubezpieczenia jest odpowiednio niższa. Zakup ubezpieczenia był też bardzo prosty – nie musiałam wypełniać ankiety zdrowotnej ani robić żadnych dodatkowych badań. Ubezpieczenie zawarłam za pośrednictwem agenta.
Dlaczego uznałam ten produkt za interesujący? Uważam, że poczucie bezpieczeństwa to niezwykle ważny aspekt pozwalający zachować zdrowie. Takie ubezpieczenie pozwala mi spać spokojnie, bo wiem, że kontroluję sytuację i robię wszystko co możliwe, aby dbać o swoje zdrowie.
Więcej o Onkopensa przeczytacie tutaj.
Podsumowanie
Głęboko wierzę w to, że powinniśmy robić co w naszej mocy, aby jak najdłużej zachować zdrowie i dobrą sylwetkę. Nasze codzienne nawyki i decyzje mają ogromne znaczenie i wpływają pośrednio na ogólny stan naszego zdrowia. Bardzo ważną kwestią jest też poczucie bezpieczeństwa, bo dzięki niemu w naszym życiu jest po prostu mniej stresu. A mniej stresu, to więcej szczęścia, komfortu i… zdrowia.