Półki drogerii wręcz uginają się od przeróżnych specyfików mających sprawić, że będziemy piękne i ponętne. I choć rzadko jestem klientką stacjonarnych sklepów, to lubię robić zakupy przez internet i czasem piszę Wam na blogu o moich ulubionych kosmetykach do pięlęgnacji i makijażu. Uwielbiam testować nowości i sprawdzać, jak moja skóra zareaguje na kosmetyki z dobrym składem.
Dziś postanowiłam jednak napisać o produktach do pielęgnacji twarzy i ciała, których nie używam. Na wstępnie zaznaczę, że wpis będzie bardzo subiektywny – pokażę kilka typów produktów, których nie stosuję. Mam jednak świadomość, że fakt, iż ja nie używam danego produktu wcale nie oznacza, że u innej osoby takie kosmetyki są bezwartościowe. Jedno jest pewne – wszystkie jesteśmy inne i nasze skóry mają różne potrzeby. Coś, co jest niezbędne dla jednej kobiety, może okazać się całkowicie nieprzydatne u innej. Przy każdym wymienionym przeze mnie kosmetyku, którego nie używam, postaram się też wyjaśnić przyczynę takiego stanu rzeczy. Ciekawi? Zapraszam na wpis.
Kosmetyki do pielęgnacji, których nie używam
Żel do mycia twarzy
Wiele lat temu żel do mycia twarzy, to był jeden z podstawowych kosmetyków w mojej łazience. Wierzyłam w to, że im mocniej oczyszczająca będzie formuła takiego żelu, tym moja twarz będzie lepiej oczyszczona. W rzeczywistości większość tego typu produktów nałożona na cerę suchą lub mieszaną bardzo mocno wysusza cerę sprawiając, że jest ona nieprzyjemnie napięta i szorstka. Na moją mieszaną niegdyś skórę (obecnie mam skórę normalną w kierunku mieszanej, to wszystko za sprawą właściwej diety i dobrej pielęgnacji), mocno oczyszczający żel wpływał bardzo drażniąco i co najgorsze – wraz z zanieczyszczeniami zmywał też z mojej cery jej naturalną barierę lipidową.
Obecnie do oczyszczania twarzy stosuję zamiennie kilku produktów – toniku do skóry normalnej lub suchej, łagodnych mleczek, olejku do demakijażu i hydrolatów, odrobiny naturalnego czarnego mydła (jeśli czuję, że twarz potrzebuje głębszego oczyszczenia). Wszystkie te produkty delikatnie oczyszczają moją skórę, a przy tym nie przesuszają jej. Zauważyłam, że nawet jeśli po takim oczyszczaniu pozostawię twarz bez kremu nawilżającego, to moja cera zachowuje się całkiem ok – nie czuję żadnego napięcia i suchości. Być może kiedyś wrócę do używania żelu, ale póki co nie trafiłam jeszcze na na tyle delikatny żel do mycia twarzy, że sprawdziłby się on w moim przypadku.
Krem do depilacji
W przypadku depilacji jestem tradycjonalistką i najczęściej używam maszynki do golenia dla kobiet (najbardziej lubię Gillette Simply Venus). Z kolei do depilacji twarzy używam plastrów do depilacji (Joanna Sensual). Kremy do depilacji nigdy nie budziły mojego zainteresowania i przyznam szczerze, że nawet ich nie testowałam. Po prostu omijam je szerokim łukiem, bo wolę inne metody na pozbycie się niechcianych włosów z ciała.
Krem do stóp
Kremy do stóp to fajne produkty, ale jednak w moim przypadku ostatecznie okazuje się, że nie potrzebuję tego typu kosmetyków. Zwykle do nawilżania skóry stóp używam po prostu dobrego kremu do rąk (uwielbiam np. waniliowy krem do rąk The Secret Soap Store, więcej o nim pisałam tutaj). Taki krem świetnie nawilża nie tylko dłonie, ale i stopy. A ja mam więcej miejsca w komodzie z kosmetykami :-)
Żel pod prysznic
Pisałam Wam już nie raz, że nie lubię mocno perfumowanych kosmetyków. Z tego powodu większość żeli pod prysznic ma dla mnie zbyt intensywny zapach. Do mycia ciała używam zazwyczaj delikatnych mydeł w kostce (lubię mydełko dla dzieci Bambino lub mydło Dove). Mam wrażenie, że używając mydła w kostce nie nakładam na ciało tak dużo produktu, jak w przypadku żelu i dzięki temu nie przesuszam nadmiernie mojej skóry. Mydła w kostce mają jeszcze jedną zaletę – są bardziej przyjazne dla środowiska. Kiedy uświadomimy sobie, jaka liczba butelek po zużytych kosmetykach wyląduje w koszu na śmieci w skali roku, to dojdziemy do wniosku, że warto przynajmniej częściowo zmniejszyć tę liczbę.
Odżywka do włosów bez spłukiwania
Uwielbiam odżywki i maski do włosów i stosuję je po każdym myciu włosów. Jedynymi produktami z tej kategorii, które omijam, są odżywki do włosów, których nie trzeba spłukiwać. Teoretycznie taki kosmetyk oszczędza nasz czas i wodę, ale ja jestem na nie. Po prostu boję się, że jeśli nałożę na włosy odżywkę bez spłukiwania, to stracą one lekkość i objętość. Zdecydowanie wolę nakładać na włosy maski i odżywki, które po aplikacji trzeba spłukać.
Szampon z odżywką 2 w 1
Być może są osoby, u których kosmetyki 2 w 1 się sprawdzają, ja jednak lubię używać oddzielnie szamponu i odżywki. Mam wrażenie, że produkt 2 w 1 za bardzo obciążyłby moje włosy. Boję się też tego, że takie połączenie spowodowałoby nadmierne przetłuszczanie się włosów.
Kremy wyszczuplające
O ile wierzę w wygładzającą i ujędrniającą moc kosmetyków do ciała, to jednak kremy wyszczuplające mnie nie przekonują. Moim zdaniem żaden krem, nawet regularnie stosowany nie odchudzi naszego ciała. Podstawą ładnej sylwetki jest dla mnie odżywcza dieta i ruch, a nie specyfiki w formie balsamu czy kremu. Kiedy widzę na opakowaniu kosmetyku, że wyszczupla on ciało, to niestety nie wierzę w takie zapewnienia. Myślę, że producenci kosmetyków bardzo lubią używać określenia „wyszczuplający” mimo, że w rzeczywistości ich kosmetyki po prostu ujędrniają i odżywiają skórę.
Podsumowanie
Na rynku mamy miliony różnych kosmetyków i w dzisiejszych czasach trzeba naprawdę mieć duże rozeznanie, aby móc wybierać kosmetyki rozsądnie. Mam wrażenie, że wielu rodzajów kosmetyków wcale nie potrzebujemy, ale marketingowcy z firm kosmetycznych przekonują nas, że jakiś konkretny kosmetyk jest nam niezbędny. Najważniejszą kwestią jest moim zdaniem to, aby kosmetyk był dobrany do naszych potrzeb, bo przecież każda z nas ma inny typ skóry i inny tryb życia. Bardzo mnie cieszy, że w sklepach możemy znaleźć coraz więcej dobrych kosmetyków, które mają nie tylko ładne opakowania, ale i świetny skład. Jestem ciekawa, jak u Was wygląda pielęgnacja ciała – czy używacie któregoś z kosmetyków, które wymieniłam w tym wpisie? Jeśli tak, dajcie znać, jak u Was się on sprawdza!
Zdjęcia do wpisu:
Fot. 1. Jake Peterson
Fot. 2. Joanna Kosinska