Moje podejście do pielęgnacji od dawna zakłada, aby stosować niewielką liczbę kosmetyków. W tej kwestii jestem minimalistką i nie używam dużej ilości specyfików na co dzień. Przede wszystkim dbam o to, aby moja cera była odżywiona od wewnątrz. O tym, co jeść, aby mieć piękną cerę możecie poczytać tutaj. Ostatnio w moje ręce trafiła książka Życie zero waste, w której autorka Katarzyna Wągrowska dzieli się z czytelnikami swoimi sposobami na życie w duchu zero waste. Ten sposób życia zakłada, że ograniczamy generowanie odpadów. Brzmi prosto, ale wcale takie proste nie jest. Sama autorka zaś pisze już na wstępie książki, że “głównym założeniem tego ruchu jest praktykowanie umiarkowanej i rozsądnej konsumpcji z poszanowaniem wykorzystywanych zasobów, aby zachować równowagę w środowisku i zostawić świat w co najmniej tak dobrym stanie, w jakim sami go zastaliśmy”. Nie sposób nie zgodzić się z tym, że takie podejście do naszej planety jest niezwykle ważne i warte uwagi. Lektura książki jest bardzo inspirująca i z pewnością wprowadzę część rozwiązań autorki do mojego życia.
Co ciekawe, czytając książkę zauważyłam, że często w sposób naturalny moje minimalistyczne podejście do pielęgnacji wspiera filozofię zero waste. Bardzo mnie to ucieszyło, bo okazało się, że w niektórych aspektach, nawet nie wiedząc o tym, stosuję ten styl życia. Po prostu część rozwiązań, które stosuję na co dzień jest bliska filozofii zero waste i przychodzi mi naturalnie. Nie wiedzę więc powodu, aby nie zgłębiać dalej tej tematyki i zamierzam sprawić, aby choć niektóre moje działania nie wpływały negatywnie na planetę. W tym względzie jestem jednak realistką i wiem, że nigdy nie uda mi się żyć tak, jak Bea Johnson, autorska bloga i bestsellerowej książki Zero Waste Home, która razem ze swoją czteroosobową rodziną wytwarza jedynie jeden słoik odpadów rocznie! Taki wynik szokuje i skłania do przemyśleń na temat naszych codziennych wyborów. W dzisiejszym tekście opiszę, w jaki sposób wprowadzam w życie filozofię less waste w kontekście posiadanych kosmetyków. Opowiem o tym, z jakich kosmetyków zrezygnowałam i opiszę rozwiązania less waste, które udało mi się wprowadzić w życie. Ciekawi? Zapraszam na wpis!
Less waste w łazience – eko nawyki, które wprowadziłam w życie
1. Nawilżanie twarzy – ograniczenie się do dwóch kremów
Przez pewien czas intensywnie szukałam dobrego kremu nawilżającego i z tego powodu kupowałam nowe kosmetyki jeszcze zanim zdążyłam zużyć poprzednie. Liczba kremów nawilżających, jakie znalazły się w moim posiadaniu była dosyć spora, więc postanowiłam, że nie kupię nowego kremu dopóki nie zużyję wszystkich smarowideł, które miałam w szafce. Ten sposób okazał się całkiem dobry, aby w mojej szafce w łazience zapanował porządek. Mój zapas kremów starczył mi na wiele miesięcy podczas których nie wydałam ani złotówki na krem nawilżający. Ostatecznie przekonałam się, jakie kremy najlepiej wpływają na moją cerę i obecnie używam tylko dwóch produktów. Wiem, że może zabrzmi to nietypowo, ale nie używam kremu pod oczy i kremów przeciwzmarszczkowych, więc wydaje mi się, że moją pielęgnację naprawdę mogę nazwać minimalistyczną. Staram się też, aby kremy, które wybieram były zapakowane w szklane słoiczki, choć nie zawsze jest to możliwe. Więcej o moich wyborach związanych z kremami pisałam tutaj.
2. Pielęgnacja ciała – mydło do mycia ciała w kostce
Już od bardzo długiego czasu do mycia ciała, zamiast żelu, używam delikatnych mydeł w kostce. Mam wrażenie, że używając mydła w kostce nie nakładam na ciało tak dużo produktu, jak w przypadku żelu i dzięki temu nie przesuszam nadmiernie mojej skóry. Mydła w kostce mają jeszcze jedną zaletę – są bardziej przyjazne dla środowiska. Wybór mydeł w kostce jest teraz ogromny – bez problemu można wybrać takie, które zadowoli nas w stu procentach. I co bardzo ważne – mydła w kostce to rozwiązanie zdecydowanie bardziej ekologiczne niż wybór kolejnego żelu w plastikowym opakowaniu.
3. Peeling i oczyszczanie: Czarne mydło – jeden produkt, wiele zastosowań
O tym produkcie pisałam Wam na blogu nie raz. Czarne mydło to niezwykle wszechstronny kosmetyk, który stosuję zamiast żelu do twarzy, peelingu do twarzy oraz peelingu do ciała. Więcej o jego zastosowaniach pisałam tutaj. Do tej pory kupowałam czarne mydło w dużym plastikowym opakowaniu, co nie jest ekologiczne, ale też nie jest to wcale najgorsze rozwiązanie. Lepszy byłby oczywiście szklany słoik, ale już sam fakt, że kupowałam mydło w pojemniku o dużej pojemności sprawiał, że produkt wystarczał mi na wiele miesięcy. A zatem nie produkowałam co miesiąc pustego opakowania po takim mydle. Zamierzam jednak poszukać w sklepach czarnego mydła, które jest dostępne w kostce, aby wprowadzić w życie kolejny nawyk less waste.
4. Pielęgnacja włosów: Love Beauty and Planet
Szampon i odżywka do włosów to zestaw, który zawsze mam w łazience. Czy używając szamponu, maski lub odżywki do włosów możemy przyczyniać się do redukcji odpadów? Zdecydowanie tak! Od jakiegoś czasu mam przyjemność używać kosmetyków Love Beauty and Planet, których butelki pochodzą wyłącznie z przetworzonego plastiku. A dodatkowo – wszystkie butelki i słoiki nadają się do powtórnego przetworzenia. Bardzo podobają mi się takie ekologiczne rozwiązania! Co więcej, Love Beauty and Planet to marka, która pozyskuje składniki pochodzenia naturalnego w odpowiedzialny sposób, wspomagając lokalny ekosystem i miejscowych producentów.
Moje włosy szczególnie polubiły się z serią niebieską Love Beauty and Planet, czyli szamponem i odżywką zwiększającymi objętość włosów. Te kosmetyki pachną naprawdę nieziemsko, bo w swoim składzie zawierają wodę kokosową pozyskiwaną z Filipin i pochodzący z Maroko absolut z płatków mimozy. Całość tworzy mieszankę, której zapach uwielbiam. Szampon dobrze się pieni i bez problemu oczyszcza włosy i skórę głowy, a odżywka sprawia, że moje włosy są przyjemnie miękkie i cudownie pachnące (to dzięki olejkom eterycznym najwyższej jakości). Warto też dodać, że Love Beauty and Planet to kosmetyki wegańskie, które nie zawierają w swoim składzie parabenów i sztucznych barwników, a odżywki do włosów nie zawierają silikonów – zastąpiono je organicznym olejem kokosowym. Wszystkie kosmetyki kupicie w Rossmannie.
Po porodzie przez długi czas moje włosy wymagały specjalnego traktowania – wypadały i przetłuszczały się do tego stopnia, że musiałam je myć codziennie. Takie codziennie mycie i suszenie włosów suszarką (inna opcja nie wchodzi w grę, bo tylko wtedy moje włosy wyglądają dobrze), to było duże wyzwanie dla mnie jako młodej mamy. W ostatnim czasie moje włosy już tak szybko się nie przetłuszczają i być może to także kolejna zaleta zmiany kosmetyków na Love Beauty and Planet.
Z jakich kosmetyków zrezygnowałam?
– nie używam żelu do twarzy, mleczka do demakijażu, płynów do demakijażu – wystarcza mi czarne mydło
– nie używam toników – stosuję hydrolat
– nie używam żelu do mycia ciała – stosuję mydło w kostce
– nie używam peelingów, pianek do golenia, płynów do kąpieli, płynu do płukania ust
Podsumowanie
Kiedy uświadomimy sobie, jaka liczba butelek po zużytych kosmetykach, które nigdy nie będą recyklingowane, wyląduje w koszu na śmieci w skali roku, to dojdziemy do wniosku, że warto przynajmniej częściowo zmniejszyć tę liczbę. Cieszę się, że udaje mi się wprowadzać w życie ekologiczne rozwiązania, choć wiem, że stosowanie filozofii less waste czy zero waste to duże wyzwanie. W mojej codzienności jest jeszcze dużo rozwiązań, które wcale nie są ekologiczne. Mam jednak nadzieję, że z czasem coraz więcej moich nawyków będzie bardziej przyjazna dla naszej planety.
Partnerem wpisu jest Love Beauty and Planet.