W dzisiejszym wpisie chcę pokazać Wam m.in. francuskie specjały, które miałam okazję testować podczas podróży do Francji i przybliżyć moje podejście do jedzenia zakazanych potraw. Jeszcze przed wyjazdem podejrzewałam, że podróż do Francji będzie świetną okazją do wypróbowania wielu wspaniałych francuskich potraw i nie pomyliłam się. Moja wizyta we Francji okazała się niesamowitym kulinarnym doświadczeniem. Przy okazji tego wpisu przybliżę też moją filozofię dotyczącą odżywiania, bo jestem zwolenniczką teorii, że pysznego jedzenia nie można sobie odmawiać. Jak takie myślenie pogodzić z posiadaniem szczupłej sylwetki? Wystarczy po prostu spojrzeć na to od innej strony. Jestem zdania, że moja szczupła talia to jedynie efekt uboczny dbania o zdrowie, a nie główny cel, do którego dążę. Dziś na blogu o tym, jak jeść „zakazane” rzeczy i nie tyć – zapraszam!
Francuskie jedzenie – moje doświadczenia
O tym, jak wyglądają zwyczaje jedzeniowe Francuzów pisałam kiedyś tutaj. Dziś chciałam pokazać, jakie wspaniałe posiłki jadłam we Francji. Francuzi dużą uwagę przykładają do jakości swojego jedzenia. Celebrują posiłki, jedzą powoli, nie podjadają między posiłkami – to główne założenia w ich zwyczajach żywieniowych. Zaskoczyło mnie, że nawet do obiadu podawane jest tam pieczywo – dobrej jakości bułeczki pełnoziarniste. W formie deseru często można spotkać tam sery zamiast klasycznego słodkiego ciasta. Jedne z mocniejszych akcentów kuchni francuskiej to także wszechobecne makaroniki (podawane na słodko lub w formie wytrawnej), pyszne maślane croissany, bagietki, dużo warzyw do obiadu, posiłki złożone z chudych mięs, a także duża liczna różnych ryb.
Jakie francuskie doświadczenia kulinarne wspominam najmocniej? Z całą pewnością zachwyciły mnie croissanty.
Bardzo smakowały mi też francuskie sery, których nie potrafiłam sobie odmówić, mimo tego, że w Polsce unikam nabiału. Deser typu Pavlova z truskawkami skradł moje serce i jeszcze długo będę wspominać ten pyszny truskawkowy smak.
Poniżej posiłek, który można zamówić w czasie podróży pierwszą klasą pociągów TGV.
Francuskie posiłki składają się zwykle z kilku dań. Jeden z moich obiadów wyglądał następująco – przystawka w postaci sałatki z awokado, danie główne – łosoś i pieczone ziemniaki, deser – ciastko z sosem waniliowym i truskawkami podawane z lodami (lody nie załapały się na zdjęcie, ale uwierzcie – były). O winie do każdego posiłku nie muszę pisać – to standard we Francji. Ja zwykle wybierałam wodę, ale od czasu do czasu pozwalałam sobie też na lamkę czerwonego wina.
Cieszyłam się tym pysznym jedzeniem i absolutnie nie miałam wyrzutów sumienia, że jem takie rzeczy. Wszystko to jest dla mnie dostępne, bo staram się stosować do kilku zasad, o których piszę poniżej. Co istotne, mimo, że nie żałowałam sobie niczego i nie liczyłam kalorii (bo nigdy tego nie robię), to z wyjazdu wróciłam w takiej samej formie, jaką miałam przed nim – nie przytyłam ani kilograma.
Jak jeść pyszne rzeczy i nie przytyć?
1. Dbam o jakość jedzenia
O jakości jedzonych posiłków pisałam na blogu już nie raz. Czytam etykiety, wybieram głównie jak najmniej przetworzone produkty, zwracam uwagę na jakość tego, co znajduje się na moim talerzu.
2. Jem stosunkowo małe porcje zakazanych rzeczy
Kiedy już decyduję się na deser po obiedzie, to zwykle jest to stosunkowo mała porcja. Przez to, że na co dzień unikam cukru – wystarcza mi niewielka ilość słodkości, żeby poczuć satysfakcję.
3. Mam szybki metabolizm
Nie mogłabym bezkarnie jeść bardzo kalorycznych deserów, gdyby nie fakt, że mam szybki metabolizm. Dzięki temu wszystkie zjadane przeze mnie posiłki są szybko trawione i nie odkładają się w postaci tkanki tłuszczowej. O tym, jak przyśpieszyć swój metabolizm pisałam kiedyś tutaj.
4. Nie głodzę się
Nie podjadam między posiłkami, ale też nie dopuszczam do sytuacji, w której nie jem nic przez cały dzień.
5. Zanim zjem deser – zjadam pełnowartościowy posiłek
Nigdy nie pozwalam sobie na zjedzenie deseru przed głównym daniem. Deser to dla mnie wisienka na torcie całego posiłku – wszystko musi mieć swoją odpowiednią kolejność. Warto też pamiętać o tym, że zjedzenie słodyczy przez obiadem może skutkować tym, że nie będziemy jedli z apetytem wytrawnego posiłku, a tym samym – nie dostarczymy naszego organizmowi niezbędnych składników odżywczych. Jedzenie deseru po obiedzie ma też tę zaletę, że po prostu jestem już najedzona, więc nie rzucam się na słodycze, tylko delektuję się ich małą ilością.
6. Na co dzień odżywiam się zdrowo
Jeśli na co dzień nasze posiłki składają się z warzyw, owoców, kasz, produktów pełnoziarnistych, to od czasu do czasu można pozwolić sobie na odstępstwa od tych nawyków. Nic złego się wtedy nie dzieje.
7. Gotuję w domu
Zauważyłam, że mam tendencję do tego, aby poza domem wybierać mniej zdrowe posiłki. Dlatego zwykle jadam w domu, a w restauracjach tylko od czasu do czasu.
8. Moje posiłki są pyszne i pełne wartości odżywczych
Zdrowe jedzenie na co dzień nie byłoby możliwe, gdyby moje posiłki mi nie smakowały. Z tego powodu szukam nowych smaków, inspiruję się przeglądając książki i blogi kulinarne – wszystko po to, aby zdrowe jedzenie mi smakowało.
9. Aktywność fizyczna – na spokojnie – spacery i joga
Nie lubię katować się na siłowni. Zamiast tego wolę umiarkowaną aktywność fizyczną – wybieram jogę i spacery. Podczas wycieczek robię kilkanaście kilometrów dziennie na piechotę – wtedy nawet po najbardziej kalorycznym deserze nie ma śladu. Grafik podczas mojego wyjazdu do Francji był niezwykle napięty – mimo wszystko znalazłam czas na pójście na basen i do sauny.
10. Nie skupiam się na sylwetce i cieszę się jedzeniem
Szczupła sylwetka to dla mnie efekt uboczny zdrowego trybu życia, a nie cel sam w sobie. Staram się jeść codziennie pyszne i zdrowe posiłki, a kiedy już jem kaloryczny i mało zdrowy deser, to nie myślę o tym, jaki jest on zły. Po prostu delektuję się jego smakiem :-)
Podsumowanie
Dlaczego nie tyję mimo tego, że nie odmawiam sobie deserów? Myślę, że kluczowe jest tu moje zdrowe podejście. Jedzenie na co dzień odżywczych posiłków stało się dla mnie nawykiem. Myślę, że ciągła tęsknota za „zakazanymi” rzeczami i odmawianie sobie jedzenia to ślepa uliczka, która nie zaprowadzi nas do zdrowia. Warto pamiętać o tym, że przesadne skupianie się na jedzeniu to także niepotrzebny stres dla naszego organizmu. Zamiast zastanawiać się nad tym, ile kalorii mają zjedzone przez nas lody lepiej zaakceptować to, że od czasu do czasu pozwalamy sobie na coś mniej zdrowego. Wierzę w zdrowe podejście do zdrowego stylu życia, w którym jest miejsce na tego typu przyjemności.