Z pewną nutką sentymentu przeczytałam niedawno swój tekst na temat tego, jak kiedyś wyglądały moje poranne rytuały. Wpis na ten temat znajdziecie tutaj: Jak zdrowo zacząć dzień? Poranne rytuały, które wcielam w życie. Cztery miesiące temu mój świat wywrócił się do góry nogami, bo w moim życiu pojawiła się mała istotka, wymarzona córka Sara. Wypracowanie porannych rytuałów z niemowlakiem w domu to duże wyzwanie i dziś chciałam trochę przybliżyć Wam, jak wygląda u nas ten czas. Na szczęście po urodzeniu córki nie czułam presji związanej z tym, że wszystko ma być idealnie. Przyjęłam nową rzeczywistość i dałam sobie czas na wypracowanie odmiennego porządku dnia. Nowe nawyki powoli udaje się wprowadzać w życie, ale przede mną jeszcze długa droga do stanu, w którym stwierdzę, że wszystko jest tak, jak zaplanowałam.
Wpis o moich porannych rytuałach, które wcielam w życie opublikowałam na blogu prawie dwa lata temu. Od tego czasu dużo się zmieniło i chcę napisać tutaj o tych zmianach. Jak wygląda nowa rzeczywistość z noworodkiem w domu w kontekście wypracowywania nowych nawyków? Szczegóły poniżej! Na wstępnie podkreślę też, że opisuję jedynie swoje doświadczenia i z pewnością poranki innych mam wyglądają nieco inaczej. Czy planowanie i ustalanie rytuałów w ogóle ma sens z niemowlakiem w domu? Codziennie zadaję sobie to pytanie.
Dawne rytuały vs nowa rzeczywistość
Pobudka o 7 czy trochę później?
Wstawanie o siódmej, żeby poćwiczyć jogę i mieć czas na medytację? To pieśń przeszłości. Te pierwsze cztery miesiące z niemowlakiem w domu bywały chwilami niezwykle chaotyczne. I mimo tego, że moja córka jest pogodnym i spokojnym dzieckiem, to trudno było mi wprowadzić stałe pory, o których wstajemy z łóżka. W tym nowym czasie na początku po prostu dostosowywałam się w pełni do mojego dziecka i rano stosowałam zasadę – śpij wtedy, gdy śpi niemowlę. To oznacza, że nie budziłam się o 5 czy 6 rano, aby mieć „czas dla siebie” – po prostu wstawałam wtedy, gdy budziła się moja córka. A pory tych pobudek są oczywiście dosyć zmienne, więc takie rozwiązanie nie sprzyjało wprowadzaniu porannych rytuałów. W ostatnim czasie moja czteromiesięczna córka potrafi spać do 8, 9 czy nawet 10 rano – przesypia całe noce z jedną pobudką na karmienie. Mimo wszystko jeszcze do niedawna wolałam ten czas do chwili jej pobudki spędzać w łóżku – bo skupiłam się na tym, aby odsypiać nocne karmienia, których na początku było więcej.
30 minut z jogą czy czas na śniadanie?
Moją matę do jogi schowałam głęboko do szafy już podczas ciąży. Na początku mdłości nie pozwalały mi na jakiekolwiek ćwiczenia, potem – kiedy mdłości minęły, a brzuch stawał się coraz większy, nie miałam ochoty na aktywność na macie. Cały czas planuję powrót do jogi, bo wiem, jak zbawienny wpływ może ona mieć na mój zmęczony kręgosłup. Jednak przez pierwsze cztery miesiące z córką w domu, nie udało mi się wrócić do praktykowania asan. Po prostu czas, który mogłabym przeznaczyć na jogę wykorzystywałam rano na robienie mnóstwa innych rzeczy – na przykład jadłam śniadanie, układałam ubranka, sprzątałam, odpisywałam na maile, a przede wszystkim – zajmowała się moim niemowlakiem. Ten cenny czas z córką już nie wróci, więc joga musi poczekać. Mam jednak nadzieję, że uda mi się wypracować takie rozwiązania, że joga na stałe zagości w moim tygodniowym planie aktywności. Póki co, cieszę się z tego, że mogę spacerować z córką, bo lubi spać w wózku.
Czy 10 minut medytacji to realne wyzwanie?
Czy z niemowlakiem w domu można w ogóle myśleć o czymś takim jak dziesięć minut w ciągu doby na medytację? Pewnie tak, bo wszystko jest kwestią dobrej organizacji i priorytetów. Mi jednak przez cztery pierwsze miesiące nie udało się przeznaczyć 10 minut dziennie na medytację. Kiedy to piszę, to wygląda to dosyć dziwnie, ale takie są fakty.
Spacer z psem vs karmienie
Poranny spacer z psem był moim codziennym rytuałem. Jednak po tym, jak w naszym domu zamieszkał nowy lokator, to moje poranki wypełniło przebieranie, lulanie, zabawa z córką i oczywiście karmienie. I choć pierwsze trzy czynności bez problemu może i chce realizować tata, to w przypadku karmienia piersią jestem jedyną osobą do dyspozycji córki. A zatem poranne spacery z psem przejął mój partner.
Ścielenie łóżka
Na tym polu jest pełen sukces! Ładnie zaścielone łóżko przydaje się w ciągu dnia – do zabawy, przebierania i mnóstwa innych aktywności z córką, a więc codziennie rano ścielę łóżko. Na takim zaścielonym łóżku układam córkę na drzemki, które ma w ciągu dnia, więc to kolejna zaleta porannego ścielenia łóżka. A zatem ten poranny rytuał udało się zachować nawet z niemowlakiem w domu.
Woda z cytryną lub z imbirem?
Woda z imbirem lub z cytryną brzmi jak luksus, na który nie stać młodych matek (a przynajmniej mnie). Teoretycznie przygotowanie takiej wody zajmuje chwilę – w praktyce popijanie wody bez dodatków i prosto z butelki jest szybsze. A zatem nadal codziennie piję duże ilości wody, jednak zwykle jest to woda pozbawiona dodatków.
Zdrowe śniadanie – budyń z kaszy jaglanej czy szybka kanapka z serem?
Moje śniadania po urodzeniu córki na szczęście są zwykle odżywcze i zdrowe. Na robienie budyniu z kaszy jaglanej nie mam już jednak czasu. Wybieram szybkie rozwiązania – owsiankę z owocami, kanapki z pełnoziarnistym pieczywem, jajecznicę. Problemem, który pojawił się w pierwszych miesiącach mojego macierzyństwa były jednak pory mojego śniadania. Zanim ogarnęłam się ze wszystkim, nakarmiłam córkę i przygotowałam śniadanie, to często było już po południu – zdarzało mi się jadać śniadania o 13 lub później.
Poranna zimna kawa
Rano obowiązkowo przygotowuję sobie pyszną kawę z mlekiem sojowym. Robienie kawy to mój codzienny rytuał, choć nie delektuję się każdym jej łykiem, tak jak to bywało kiedyś. W rzeczywistości z niemowlakiem dopada mnie czasem typowa dla mam czynność, czyli picie zimnej kawy. Ale zimna kawa, to też kawa i nie ma sensu się zbyt zamartwiać takim stanem rzeczy.
Podsumowanie
Mimo tego, że moja córka jest wspaniałym i stosunkowo spokojnym dzieckiem, które obecnie przesypia większą część nocy, to jednak życie z tak małym dzieckiem to ogromna życiowa rewolujca. Staram się najmocniej jak potrafię, aby nasze codzienne życie było beztroskie i radosne, choć liczba obowiązków czasami mnie przytłacza. Mimo wsparcia partnera często mam wrażenie, że doba jest za krótka. I choć wolałabym mieć w mieszkaniu idealny porządek, a w pracy zawsze odpisywać na maile tego samego dnia, to potrzeby mojej córki są teraz priorytetem i to ona wypełnia mi największą część mojej codzienności. Opieka nad córką to mój główny obowiązek i doceniam te nasze wspólne chwile, bo wiem, że Sara nigdy już nie będzie tak malutka. Czas z małą jest bezcenny i jestem wdzięczna za to, że mogę być mamą tej małej dziewczynki. A dawne poranne rytuały z przyjemnością zamienię na nowe, inne, czasem trudniejsze w realizacji, ale niezmiennie pożądane i wyczekiwane.