Pisałam Wam jakiś czas temu, o tym jak dbam o zdrowie. I absolutnie nic się w tej kwestii nie zmieniło, bo na co dzień żyję zdrowo, ale… zdarzają się potknięcia, jedzeniowe grzechy, jakieś drobne zaniedbania. O tym właśnie chciałam Wam napisać, aby nikt przypadkiem nie pomyślał, że jestem chodzącym ideałem, jeśli chodzi o dbanie o zdrowie. Niestety, tak nie jest. Co prawda procentowy udział tych wpadek jest znikomy w ogólnym kształcie mojego dbania o zdrowie, ale jednak wpadki się zdarzają. Poniżej lista moich przewinień. Wszystkie swoje jedzeniowe grzechy bardzo dobrze pamiętam i (większości) żałuję…
1. Picie rano wody z cytryną – da się to robić codziennie?
Bardzo chciałabym pić codziennie rano szklankę ciepłej wody z cytryną. Udaje mi się to średnio raz na tydzień.
Przeczytałam kiedyś ciekawą książkę o tym, jak jeść zdrowo. Miała ona tytuł “Jesteś tym, co jesz”, autorką jest Gillian McKeith. Gillian w swojej książce pisze, że bardzo ważne jest, aby rano pić ciepłą wodę. O piciu wody z cytryną można wyczytać w wielu miejscach, ludzie zachwalają taki napój i ja przyznaję im rację. To genialny sposób na pobudzenie organizmu, zwiększenie odporności, oczyszczenie. I do tego jest to sposób bardzo prosty.
Mi nie wychodzi. Po pierwsze – zakup cytryn, zawsze trzeba mieć zapas. Po drugie – wyciskanie soku. Po trzecie – podgrzanie wody. Niby wszystko zajmuje rano kilka minut, ale jednak najczęściej mi się nie chce. Jeden z większych grzechów przeciwko zdrowiu. Planuję poprawę.
Fajny pomysł na usprawnienie tej czynności podała na swoim blogu Paulina Wnuk – wycisnęła sok z 5 cytryn i zamroziła go w foremkach do lodu, dzięki czemu codziennie nie trzeba męczyć się z wyciskaniem soku. Wystarczy wrzucić gotowe kostki do szklanki z wodą – zamierzam wypróbować!
2. Sadzenie i jedzenie kiełków – nie występuje
Kiełki są zdrowe, dobrze jest je dodawać do sałatek. Podobno łatwo się je sadzi i uprawia. Podziwiam ludzi, którzy sadzą kiełki. Ja jakoś nigdy nie znalazłam weny do takiego zajęcia.
3. Jedzenie chipsów z jarmużu – sceptycyzm
Ponoć to superzdrowe warzywo, które świetnie smakuje w postaci chipsów. Ostatnio byłam na zakupach i kiedy patrzyłam na jarmuż, jakoś mnie nie skusił. Może kiedyś zapałam szczerą miłością do jarmużu.
4. Słodzenie kawy
Unikam białego cukru, kiedy tylko się da. Biały cukier mi nie smakuje. Nie słodzę herbat, nie posypuję cukrem owoców, nie dodaję cukru do jogurtów. Jednak przyzwyczaiłam się do tego, że gdy piję rano kawę, to muszę ją posłodzić łyżeczką cukru. Może kiedyś polubię niesłodzoną kawę.
5. Nie biegam
Moda na bieganie jest dobra. W swoim życiu miała okresy, gdy biegałam bardzo regularnie. Niestety, jeśli nie liczyć biegania podczas spacerów z psem, to nie biegam wcale. Pocieszam się, że dużo chodzę i często jeżdżę rowerem. Ale jednak… daleko mi do Chodakowskiej i wieczorem bliżej mi do obejrzenia filmu czy przeczytania książki, niż do treningu. Planuję poprawę.
6. Sen – a raczej za mało snu.
Sen jest w życiu bardzo ważny, a ja niestety często mam wrażenie, że śpię za krótko. Późne kładzenie się spać to wielkie przewinienie, nie sprzyjające dobremu wyglądowi.
7. Jedzenie do pracy – bo są ciekawsze rzeczy, które można robić wieczorami
Zdarzają się dni idealne, kiedy wychodząc rano do pracy mam w torbie spakowany koktajl na śniadanie i jakieś zdrowe jedzenie na obiad. Czasem niestety bywa tak, że nie mam nic i wtedy w porze śniadania i lunchu ratuję się jedzeniem z supermarketu. Banany i serek naturalny na obiad, to nie jest zbyt dobry pomysł.
8. Makaron penne – (nie)pełne ziarno
Zamiast zajadać się makaronem z pełnego ziarna najczęściej wybieram oczyszczone penne, bo takie bardziej mi smakują. To mniej zdrowe, bo pełnoziarnisty makaron ma więcej witamin.
7. Pianki Marshmallow – 3 sztuki
Słodycze, które mają tak tragiczny skład, jak pianki Marshmallow omijam szerokim łukiem. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym sama kupić coś takiego. Ale… nowy system Androida nazywa się właśnie Marshmallow i te pianki jakimś dziwnym trafem znalazły się w moim domu (życie z Geekiem). Zjadłam trzy i był to jeden z największych grzechów jedzeniowych, bo te pianki nie były nawet dobre. Konsystencja tworzywa sztucznego, smak plastiku. Ogólnie nie wiem o co chodzi z tymi piankami, a pomysł, żeby przypiekać je na ognisku jak kiełbaski, jest dla mnie absurdalny.
8. Szczotkowanie ciała – zero godzin w miesiącu
Jest coś takiego jak szczotki do ciała. Brzmi może dziwnie, bo szczotka kojarzy się bardziej z układaniem włosów lub z myciem zębów niż z pielęgnacją ciała. Ale jednak szczotkowanie to dobry sposób na dbanie o ciało (polecam poczytać). Ja czytałam, kupiłam nawet szczotkę do ciała i niestety… Mimo, że ta czynność ma zajmować kilka minut dziennie – zawsze o tym zapominam.
A Wy jakie macie “grzechy” dotyczące dbania o zdrowie? Chętnie poczytam!